"Kingsbane. Zguba królestwa" autorstwa Claire Legrand to druga część trylogii "Empirium", która kontynuuje niezwykle złożoną i epicką opowieść zapoczątkowaną w "Furyborn". Książka ta, mimo swoich niewątpliwych zalet, ma również kilka istotnych wad, które sprawiły, że czytanie jej momentami było dla mnie wyzwaniem.
Jednym z największych atutów powieści jest jej fabuła. Claire Legrand ponownie udowadnia, że potrafi stworzyć intrygującą i wielowątkową historię, która wciąga czytelnika od pierwszych stron. Związek pomiędzy Rielle a Elianą, dwoma potężnymi królowymi oddzielonymi przez czas, jest fascynujący i pełen napięcia. Obserwowanie, jak każda z nich zmaga się z przeznaczeniem, które niekoniecznie jest zgodne z ich pragnieniami, dodaje głębi opowieści. Zmiany, jakim podlega Rielle, są szczególnie interesujące i budzą ciekawość, jak jej losy ostatecznie się potoczą.
Świat wykreowany przez Legrand jest kolejny raz jednym z najmocniejszych elementów książki. Autorka z dużą precyzją buduje dwa różne, ale równie bogate w szczegóły uniwersa, co ułatwia czytelnikowi zanurzenie się w fabule. Przeplatanie się rozdziałów z perspektywy Rielle i Eliany jest dobrze zrealizowane i pozwala na płynne przechodzenie między dwoma światami.
Dualizm królowych, który jest centralnym motywem trylogii, również robi wrażenie. Pytanie, która z nich jest Królową Krwi, a która Królową Słońca, dodaje dodatkowego dreszczyku emocji. To, jak Legrand przedstawia obie postacie, sprawia, że nic nie jest jednoznaczne, a czytelnik nieustannie zadaje sobie pytania na temat ich prawdziwej natury.
Jednakże, książka nie jest pozbawiona wad. Największy problem stanowi tempo narracji. Liczne punkty widzenia, które są przedstawiane, mogą sprawiać wrażenie chaotycznych i niepotrzebnie wydłużają fabułę. Wiele fragmentów było dla mnie nużących, a niektóre wątki mogłyby zostać skrócone, co z pewnością poprawiłoby dynamikę opowieści.
Kolejnym problemem są postacie główne, zwłaszcza Eliana. Jej impulsywność i niechęć do słuchania rad innych postaci sprawiają, że jest mniej sympatyczna i trudniej się z nią identyfikować. Rielle natomiast, mimo że jej rozwój jest interesujący, momentami wydaje się podejmować decyzje bez głębszego zastanowienia, co może irytować. Jej relacja z Corienem, choć intrygująca, bywa momentami niezrozumiała i frustrująca.
Podsumowując, "Kingsbane. Zguba królestwa" to książka, która ma wiele do zaoferowania, ale również wymaga od czytelnika cierpliwości. Mimo pewnych trudności w odbiorze, jestem ciekawa, jak zakończy się trylogia i jakie losy czekają Rielle i Elianę. Claire Legrand stworzyła złożony i bogaty świat, który, mimo wad, warto poznać.
Komentarze
Podziel się opinią z innymi czytelnikami i fanami księgarni.
Komentarze nie są potwierdzone zakupem